Wczoraj tzn. 24 maja miały dojechać okna do naszego domu, ale niestety z przyczyn bliżej nieokreślonych nie dojechały. Kolejne dni oczekiwania przed nami. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.Przy zamówieniu mówili, że czas oczekiwania wynosić będzie 3 tygodnie. Myślę, że po niedzieli to napewno będą.
W wolnych chwilach zajęliśmy się wyjmowaniem gwoździ i wkrętów z desek, aby nikt więcej na nie nie stanął tak jak ja to zrobiłam. Szczęście, że nie wbił się cały.
Z wkrętarką nie tylko mężczyźni sobie radzą, moja córka również świetnie sobie poradziła.
Zabiliśmy drzwi garażowe, ponieważ wstawimy je dopiero po tynkach, a to jeszcze zejdzie troszeczkę.
Mogę śmiało napisać, iż stan surowy otwarty mamy zakończony. Ekipa budowlana zabrała swoje zabawki, a nam przypadło ogarnąć bałagan jaki pozostał. Budowa naszego domku trwała 5 tygodni + 2 tygodnie przerwy( przerwa świąteczna to raz, a dwa czekaliśmy na więźbę). Swoją drogą ta przerwa była potrzebna, gdyż deski, które były na szalunku wykorzystaliśmy na dach, a nie moglibyśmy wcześniej rozszalować, bo stemple musiały dźwigać podwójny welbunek.
Okienko na klatce schodowej wyszło za wysoko. Mówi się trudno.
Akcja sprzątanie. Było co zamiatać.
Wszystkie kąty wymiecione.
Stemple i dechy wyrzucane przez otwory okienne ładnie sprzątnięte.
Tydzień przed i po świętach na budowie nic szczególnego się nie działo, no chyba tylko to, iż zagnieździł nam się jakiś mały lokator w sypialni.
Trochę musieliśmy poczekać aż z tartaku przyjedzie materiał na więźbę dachową. Ale od poniedziałku panowie budowlańcy ruszyli z kopyta i mamy już zarys dachu. Jeszcze ocieplenie,odeskowanie , papa i dachówka i ludzie przestaną pytać czemu tak dziwnie budujemy. Dla wielu drugi welbunek to wymysł z kosmosu.